Sens choroby
Refleksja po rozmowie z ciężko chorą osobą, myślącą podobnie...
Każda choroba ma własne oblicze
I na swój sposób przyjmują ją ludzie,
Jednym nieznośne cierpienia nastręcza,
W innych przedziwną pokorę rozbudza.
Dla mnie jest pewnym rodzajem zbawienia,
Zawsze pomaga pomyśleć nad życiem;
Rzeką nurt której potrafi przemienić,
Oraz przed Bogiem się z czynów
rozliczyć;
Ogniem co pali nieczystość sumienia,
Wrzody na duszy pozwala wyniszczyć.
Poprzez ból ciała grzech mogę wyplenić,
Stwórcę zrozumieć zmieniając zło w
zgliszcza.
26.05.2009
... to są tylko moje odczucia. Każdy ma prawo myśleć inaczej.
Komentarze (36)
Niecały rok temu spotkał mnie wypadek uliczny.Do dziś
dnia ponoszę konsekwencje tego urazu.Było to bardzo
traumatyczne przeżycie.Czy mnie to
uszlachetniło?Myślę, że niezły koszmar mi się
przytrafił, który znajduje odzwierciedlenie w każdej
dziedzinie życia.Myślałam, że mnie nie spotka nic
złego, ponieważ sama staram się nie robić krzywdy
innym.Na zasadzie bumerangu.Ból ciała to straszna
męczarnia.A świadomość ewentualnej śmierci...Lepiej
żeby nikt tego nie doświadczył...Pozdrawiam.
Masz rację axis w chorobie często odwracamy się od
Boga i wcale nie stajemy się pokorni. Nie rozliczamy
się z życiem. Mało wiesz Skaucie o prawdziwej
chorobie:( tej spadającej na człowieka nagle jak
wyrok-a zobacz ilu skazańców po wyroku rozliczyło się
z Bogiem? Żaden pewnie.
Ciekawi mnie bardzo ile osób z wypowiadających się
tutaj doświadczyło choroby, ciężkiej choroby,
śmiertelnej… bo ja tak od 20 lat.. mój ojciec
też… umierał sobie w domu po cichutku od IX do V
…. Lecz gdy taki człowiek chce przekazać coś
naprawdę ważnego innym jest podsumowany np.
„często wpadasz w samozachwyt...ale życie ma i
chmury....na marzeniach..” a to co piszę ma
przekaz, to nie tylko zabawa słówkami, to prawdziwe
doświadczenia, nie marzenia… Czytam różne
wypowiedzi bejowiczów i ze smutkiem muszę powiedzieć,
że może 2% tych którzy czytają odnosi to do siebie,
analizuje aby zmienić u siebie coś na lepsze…
Dlaczego tak często ludzie mówią o czymś czego tak
naprawdę nie znają? Byle mówić..potok słów bez
większego znaczenia? Jednak O Da to prawdziwe
obserwacje, które niestety tutaj się potwierdziły w
wielu wypowiedziach…zanim coś powiesz, przemyśl,
bo nie tylko za czyny lecz i za słowa
odpowiadasz… Pozdrawiam wszystkich… trochę
mnie nie będzie gdyż idę sobie „odpocząć”
z uśmiechem do szpitala….Powodzenia w
przemyśleniach…
Ciężka (niekoniecznie śmiertelna) choroba potęguje
zachowania, postrzeganie życia sprzed jej wystąpienia
- tak te negatywne, jak pozytywne... Często jednak
bywa i tak, że chory co innego wypowiada, a co innego
myśli w głębi duszy... To spektrum odczuć, przemyśleń,
pomiędzy nadzieją i strachem... Ciężko to oceniać,
trudno zrozumieć... Pozdrawiam.
Droga Karen jestem Ruben . Mowisz hardzi ? Kto zna
Wiktora wie ze wlasnie o nim nie powie sie ze jest
hardy a jest DZIELNY . Ja rowniez za harda sie nie
uwazam ale za osobe , ktora codziennie stara sie jak
moze pomoc chorym ludziom. Ze Sakut jest duchownym to
nie znaczy ze nie mozemy byc przeciwni do jego
archaicznych pogladadow. Taki wiersz i takie podejscie
do choroby jakie przedstawil nasz drogi duchowny
zamiast dac sile walki z choroba moze rzucic czlowieka
przed nia na kolana . Mowisz Karen ze nikomu zle nie
zyczysz ? Nie rozumiem tylko "...że i ci hardzi
zmienią swoje podejście gdy nadejdzie taka chwila (oby
nie nadeszła). Mówię to ,bo wiem :( " Ty to wiesz ...
ale ilu chorych ludzi widzialas w zyciu kiedy umierali
lub ilu przytulilas o wzielas za reke kiedy lekarz im
wydal wyrok smierci ... ? Dziekuje za posrednie
zyczenia !
Bardzo smutny wiersz.Często w takich sytuacjach
zadajemy sobie pytanie,dlaczego ja ,czy nasi bliscy?
Z całego serca życzę ci dużo zdrowia, niech choroba
nie próbuje na tobie swojej terapii,
wiersz pełen refleksji skierowany ku Bogu...naszego
stwórcy....pozdrawiam..
Nie chcę opowiadać się po niczyjej stronie ale z
doświadczenia wiem , że gdy śmiertelna choroba zagląda
w oczy,człowiek zaczyna inaczej myśleć Iwierzcie mi,
że wcale nie trzymamy się rękami i nogami życia,ale
myśli się, czy poukładane są wszystkie sprawy, czy
przeprosiłam kogo trzeba,czy zdążę powiedzieć komuś że
mi na nim zależy.Jest to jednoznaczne z pojednaniem
się z Bogiem ,bo takie są Jego przykazania.Bóg także
nakazuje dbać o swoje zdrowie,więc poddajemy się
leczeniu chociaż chciałoby się zrezygnować. Nie wiem
jaki jest sens ciężkich chorób u dzieci,wiem że to
straszne i trudne przeżycia,chociaż w mojej rodzinie
tego nieszczęścia nie było.Myślę,że każdy ma swoją
rację i nie potrzeba napadac na Skauta,jest
księdzem.Nie życzę nikomu źle,ale wierzcie mi , że i
ci hardzi zmienią swoje podejście gdy nadejdzie taka
chwila (oby nie nadeszła).Mówię to ,bo wiem :(
Czasami dopiero choroba zmusza ludzi do zastanowienia
się nad swoim życiem, zmienia ich na lepsze.
Szczególnie ciężka choroba uczy pokory do życia...
pozdrawiam
zyjemy dlaBoga i umieramy dla niego............nasz
wybór jest mocno ograniczony........
I tylko to się nie zmienia, że chęć życia jest większa
niż zbawienia.
Zgadzam sie z komentarzem Wiktora. Powiedz Skaucie a
ile Ty widziales takich ciezko chorych ludzi ?
Podejrzewam ze niewielu jezli Twoje refleksje
stworzyly taki wiersz . Kazdy umierajacy czlowiek
musi miec swoja godnosc zwlaszcza w cierpieniu i
bolu "...Poprzez ból ciała grzech mogę
wyplenić,Stwórcę zrozumieć zmieniając zło w
zgliszcza." ten wers to chyba jakies nieporozuminie !
Dobrze ze nie zostales psychologiem , ktory pomaga
pacjentom onkologicznym !
Wyjasnij mi jaki jest " sens choroby" u dzieci
chorych na raka ?
zgadzam sie z Tobą...
dotknąłeś bardzo ważnego i niezwykle trudnego tematu.
za to+. to nie jest jednak takie proste, jak piszesz.
moim zdaniem choroba jest drogą i każdego prowadzi do
innego celu, każdy inaczej ją przeżywa, coś innego z
niej czerpie. wszyscy chorujemy, nie wszyscy wierzymy
- Twoja prespektywa z wiersza dla mnie jest
uproszczeniem i to wielkim:( masz jednak do tego
prawo. pozdrawiam:)