W sidłach luster...
Patrząc w lustro, kogo widzisz?
Czy sama siebie się brzydzisz?
Stąpałaś kiedyś po kruchym lodzie?
Czułaś się jak tonący w zimnej wodzie?
Wiedziałaś wtedy, że nie dajesz sobie
rady?
A w sobie dostrzegasz tylko same wady...
Dlaczego uważasz żeś bezwartościowa?
I tylko na głodówkę gotowa?
Wystające kości są Twoim celem...
Od dawna skrywanym marzeniem...
Idąc ulicą ludzi oceniasz,
a sama siebie nie doceniasz.
Patrząc na nich widzisz tłuszcz albo
kości
I albo Ci źle albo uśmiech na twej twarzy
gości.
Nie jesz, nie pijesz...
Aż czujesz, że nie żyjesz...
Wiesz, że to cienka lina,
a życie kruche jest jak glina...
Wiesz, że walka toczy się o wszystko...
Lecz Ty wciąż czujesz się brzydko!
Najtrudniej jest zaakceptować siebie
i poczuć się jak w niebie...
Lecz wystarczy silna wola
i to już koniec błędnego koła!
Walkę o życie wygrałaś,
choć wygląd modelki przegrałaś...
Komentarze (2)
Ciekawy wiersz, wygląd to nie wszystko ale rozumiem
Cie, pozdrawiam
Czyżbyśmy walczyli o życie z naszym odbiciem w
lusterku? Pozdrawiam.