Siedem lat po śmierci Mamy
Ileż to razy
Gdy zasypiałam
Łzy zastygały mi na policzkach
Myślałam
Co mogłabym zrobić lepiej
A czego
Nie powinnam była uczynić
Jednak
Czasu nie cofnę
Nie zmienię biegu wydarzeń
Jedyne co mi pozostaje
To milczeć i żałować
I pozwolić łzom
Zastygać na policzkach
Jestem bezradna
Wobec żalu i samopotępienia
Które we mnie wzbiera
Wobec rzeki uczuć
Im wyższą buduję tamę
Tym bardziej rzeka wzbiera
W końcu się przeleje
I będzie piec
Głęboko wyżłobiona rana
Nie zauważyłam
Że już się tak stało
A ja ciągle buduję tamę
Kiedy ona
Już przed niczym nie chroni
Woda jest
Po dwóch stronach mojego świata
Przeszłości i Przyszłości
Ból z dawnych lat
Rozlewa się na teraźniejszość
I piekącą falą
Żłobi przyszłość
Za późno
Bezradnie
Na próżno
I w ogóle
Komentarze (3)
Z czasem żal minie.Zostaną piękne
wspomnienia.Pozdrawiam ciepło.
Zawsze tak będzie.
Mogłam zrobić tak, czy tak.
A tak naprawdę, robiłaś co mogłaś.
Żal pozostał po prostu, wielka strata, żal...
Pozdrawiam:)
poruszający wiersz..... piekny pozdrawiam