***/siedziała na kanapie/
Życie jest ciężkie, wielu ludzi żyje w męczarniach nie chcąc nic zmienić na lepsze zasłaniając się swoją miłością do drugiej osoby... Szkoda tylko że często jest to miłość w jedną stronę...
Siedziała na kanapie z podwiniętymi
nogami
Płacząca niczym małe dziecko
Po raz kolejny została pobita
z nosa strumieniem leciała krew
Nie chciała sobie pomóc
Z siłą upartego dziecka broniła
Zawsze swego męża
Siebie winiąc za wszystko
Pewnego dnia zachorowała
Diagnoza lekarzy: rak mózgu
Każdy by się przestraszył
Każdy kto kocha chciałby się zmienić
Lecz nie Jej mąż
Przeszła pomyślnie operację
Była silna i chciała żyć
Udało się wróciła do świata żywych
W domu zamiast radości
Powitał ją smutek i przygnębienie
Mąż zrobił jej awanturę
Dowiedziała się, że jest nikim
Zwykłym nierobem mającym
Czelność zachorować
Stała się niewolnicą wykonującą
Polecenia swego Pana i władcy
Bez słowa sprzeciwu bez walki
Całkowicie pogodzona ze swym losem
I tak jest aż po dziś dzień
Z dnia na dzień zanika w sobie
Nie użalając się nad sobą
Słyszałam jak często zadaje sobie
pytanie:
Czy śmierć może być wybawieniem?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.