silent musae
jak weteranka wczorajszych potyczek
dzisiaj się zmagam z nazbyt ciężką
tarczą,
aby nie polec na niej - wszak nie pora.
próbuję w pionie nie tracić balansu.
wciąż jeszcze zgłębiam arkana pokory.
kiepska w szermierce z pochyleniem
głowy.
zaczepiam nosem o przebrzmiałe dumy,
znowu potykam na zbyt stromych progach.
utrzymać tarczę i nie zgubić ostrza.
z oczu nie stracić celu, który święci
krajobraz bitwy o jutrzejsze trwania
- w ciszy ogrodu, w którym spokój
pieści.
jeszcze nie pora. jeszcze trwa batalia.
jeszcze stłoczonych krwinek pląs w
krwiobiegu.
zmęczona chwytam tarczę i zaciskam
pięści.
inter arma przyzywam zaklęte w sen muzy.
Komentarze (32)
Mądra, uniwersalna refleksja Elu i można by odnieść do
tu i teraz - w czasie wojny sztuka śpi.
Ciekawy i dopracowany pod każdym względem wiersz/
trzymasz pion i poziom:))/ - innych tu się nie czyta.
Przyznam, że trochę ciężko jest skomentować ten
wiersz. Zycie to odwieczna walka z przeciwieństwami
losu i z pewnością tarcza i oręż są w niej niezbędnymi
atrybutami. Ciekawie. Pozdrawiam:)