Skarby w Toporowyk Stowkak
opowiadanie gwarowe
Skarby w Toporowyk Stowkak
Kie na polu jakubcowe mokre dni,
wtej,skądsi z gmy cy tyz z holnyk potoków
wychodzom na świat rózne dziwozony,chodzom
se po lesie, po potokak tam ka mokro i
gma.W takie dni abo i po nocy chodzom se
płanetniki, nieroz sie pokozom ludziom,
casem im cosi powiedzom abo pokozom…
Słysałak za dziecka ze takiego płanetnika
widzieli chłopi przy Toporowyk Stowkak.
Było tyk stowków dość pore, bocem trzy
takie wielkie…W okolicy Cyrhli ,Weskówek
jaz ku Joscurówce wiecnie brakowalo wody, a
kie już przychodziyła jesień po gorącym
lecie musieli syćka wode dowozić
ponieftorzy zaś kopali wielkie
studnie…Dzisiok tyz tako gma totyz pewnie
temu przybocyło sie mi syćko.
Z tych Toporowyk Stowków mieli chłopi
przekopać wielki i długi rów coby spuścić ś
nik wode.Nik nie zmierzył głębokości
stowków totyz ludziom sie widziało ze jej
wystarcy na dość pore roków…
I wtej kie syćko było przysykowane i
przekopane jaz do Joscurówki,skądsi z gmy
wyseł płanetnik i pedzioł do chłopów nie
puscojcie tyj wody nika, bo zatopi siedem
wsi na wasej dziedzinie…Chłopi uciekli tak
sie go wystrasyli i nie było odwoznego coby
tom wode puściył do wykopanego rowu…Mnie
tyz za kozdym razem strach po plecak chodzi
kie zbiyrom borówki przy tyk stowkak, ale
nie wiem kogo sie boć więcej cy leśnego cy
tyz może płanetnika…Kie roz wyskocył z
niedobocka z wielkiej ferecynki w zielonym
odzieniu w okulorak na nosie tok myślała ze
duse wyzionem na chodnicku….Uciekałak jaz
ku ‘Psiej trowce’po syworze zjechałak już
nie powiem na cym i trza sie było wracać
nazod
coby nie pobłądzić w tym holnym lesie…a
leśny telo przepowiadoł ze jaz syćkie
zwierzątka zatykały usy…
Pomineni sie tamci ludzie i lesny tyz i
Toporowe Stowki zarosły trowom i lasem
zakryły wode pod ziemiom coby jej ludzie
nie zababrali jako syćko na świecie…
Fto, to wie ka sie ta woda podziała może ka
w podziemnyk kómorak abo jakimsi podziemnym
potockiem spłynena .Tam przecie pod ziemiom
zyjom jakiesi dziwozony,godali o nik starzy
ludzie wtorzy ik widzieli nieroz ostrzegały
przed wojnom abo jakim niescęściem, a casem
nastrasyły ludzi coby sie nie plątali po ik
dziedzinie… Lepiej chodzić z daleka od
takik miejsc ka sie gma po lesie plące…bo
óne przecie pilnujom skarbów w Holak, a
takim nowięksym skarbem jest przecie
cysto,górsko woda.Haj.
Komentarze (20)
Ciekawy językowo.
Przepiękna proza i wspaniała refleksja.Pozdrawiam
serdecznie:)
Niesamowite.
Jesteś mistrzynią, a ja mogę się dzięki Tobie nauczyć
gwary....bo choć już 5 z przodu nie miałam okazji tego
zrobić...Dziękuję Pozdrawiam :-)
Tak,cysto,górsko woda,pozdrawiam
Piękna proza jak zawsze i ta gwara Skoruso która mnie
zawsze przyciąga...Pozdrawiam
Ktoś tej krystalicznej, czystej wody pilnuje...a ona
jest skarbem w górach. no na pustyni jest bezcenna:)
miłego dnia
Z przyjemnoscia poczytalam:)
Pozdrawiam:)
Piękne opowiadanie pisane gwarą .
Pozdrawiam
Ciekawe opowiadanie,a woda faktycznie jest wielkim
skarbem.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ciekawe opowiadanie. Miło poczytać.
Pozdrawiam, skoruso :)
Ciekawe i piękne opowiadanie. Przeczytałam z
przyjemnością. Pozdrawiam.
Ładna refleksja. Czysta i zdrowa woda, skarb jakich
mało. Pozdrawiam skoruso
Skoruso to prawda taka woda to prawdziwy skarb
Opowiadanie napisane gwarą z uwagą przeczytałam
Pozdrawiam serdecznie
Piekne slowa pozdrawiam