Skitrany w korzeniach
Miłość pojawia się i znika,
Jak na niebie sztuczny satelita,
Jak na drodze szybki ścigacz,
To nie moja wina wybacz.
Ja też chcę kochać naprawdę,
Lecz cudzej miłości nie skradnę,
I nim znajdę się na dnie ,
Chcę znaleźć życia sens i prawdę.
Ktoś ma szczęście, ktoś nie ma.
To jak świat ten się zmienia,
Ja podziwiam z podziemia,
Tak skitrany w korzeniach.
Kwintesencję i piękno,
Chcę zagarnąć swą ręką,
Satysfakcję mieć wielką,
I przed Bogiem uklęknąć.
I odnaleźć choć garstkę,
Choć malutki naparstek,
Mieć tą miłość na zawsze,
Tą co będzie lekarstwem.
Miłość leczy schorzenia,
Leczy wszystkie zmartwienia,
Chcę doczekać zdarzenia,
Kiedy spełnię marzenia.
Komentarze (3)
a dla mnie tytuł dobry, przynajmniej oryginalny
bardzo mi sie podoba....jeśli chodzi o tytuł to
faktycznie mógłby byc inny....bo piszesz o miłości o
tym jakie są jej korzyści....więcv bardziej cos pod
to...jednak to nie zniszczyło mojej ogólnej opini...bo
ma sens i jest naprawdę ładny...naj bardziej podoba mi
się koncówka bo są super rymy....pozostałe rymy tez są
dobre...chodź w nie których miejscach....mogłyby być
inne....bardziej poprawne
Tytuł bez sensu. Wiersz można ratować wyrównując ilość
sylab w wersach, ale nie pod tym tytułem.