skradzone szczęście
Skradzione szczęście
Dotykiem swych dłoni, pocałunkiem swych
ust,
Dawałaś mi szczęście i poczucie
zaufania,
Radością swych oczu, miłością swego
serca,
Sprawiałaś, że żyłem i byłem zdolny do
kochania,
Swoimi słowami, ale także i czynami,
Przekazywałaś mi, iż jestem przez Ciebie
kochany,
Parząc się płomieniami Twego uczucia,
Myślałem, że jestem na szczęście
skazany,
Swym oddechem, swoim spojrzeniem,
Ogrzewałaś me zmarznięte ciało,
Gdy płakałaś ma twarz nabierała smutku,
Gdy się cieszyłaś to śmiać mi się
chciało,
Twe grymasy humoru budziły we mnie nie
pokój,
Ale czas dał pozytywną, pełną wiary
nadzieje,
Kiedy było mi źle, przytuliłaś i wszystko
przeminęło,
Podarowując mi wiatr, który ode mnie
wieje,
Myślami byłaś przymnie i miałem siłę,
Charakterem spełniałaś me marzenia,
Dodawałaś żuciu nutkę pikanterii,
A uroda Twej duszy i ciała podniecenia,
Ja ofiarowałem swój czerwony mięsień,
Pracowałem by każdy dzień był piękniejszy
od wczorajszego,
Zastępowałem Ci smutek-radością,
płacz-uśmiechem,
Pociłem się byś była zadowolona z chłopaka
swego,
Kilka rzeczy nie byłem w stanie Tobie
zrealizować,
Nie dawałem Ci powodów do zazdrości,
Choć Ty i tak to czułaś,
Nie wiedziałem jak opowiedzieć o swojej
miłości,
Byłem zbyt pewny Twego uczucia do mnie,
I w końcu mnie zdradziłaś,
Dlaczego? Nie wiem,
Ale tym samym duszę mą zabiłaś.
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.