Ukochana...
kiedy przytulasz poduszeczkę przychodzę
jako sen,
otwieram usta szeroko bo jesteś jak
życiodajny tlen,
po myślach spaceruje nocą byś miała dużo
atrakcji,
i nie zapomniała naszych wspólnie
spędzonych wakacji,
nakrywam Cię kołderką byś nie zmarzła na
mych rączkach,
całując delikatnie bo piwnych, ślicznych
Twych oczkach,
staram się wzbudzić Twe pożądanie na me
chude ciało,
by anielskie usposobienie ekstazy dużo w
sobie miało,
gdy nastaje świt musze odejść wraz ze
wschodem słońca,
musze to zrobić, choć pragnę zostać przy
Tobie do końca,
i być koło Ciebie w najgorszą pogodę, w złe
chwile,
bo KOCHAM CIĘ wiem to na pewno i się nie
mylę,
odejdę z pierwszym promieniem by tęsknić w
dzień,
i wrócić do Ciebie gdy zniknie słonko,
zniknie cień,
wyciągnij jedynie rękę w moją stronę by
mnie zatrzymać na stałe,
złap mnie za dłoń i ściśnij by połączyły
się nasze serca małe...
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.