Skraj
Krawedz ?
Kant ?
Drzacym staniem przechylam sie przez
To co teraz nie ma w mej glowie nazwy
O gdybym zdal sobie sprawe
Ze jeden dreszcz przechyli ta szalke...
Omsknela mi sie noga
Zatanczylem, zawirowalem w piruetach walki
o oddechy
Chwytajac powietrzne liny
Uczucie uchwytu przecielo moje plecy
Moze to one mnie schwytaly ?
Ale jak, powietrze przeciez nie zna
litosci...
Chyba uslyszaly moje mysli
Bo wiatr nagle ucichl
I kolory uciekly
Spladlem w ta pustke morz
Antykontroli
Chaosu bez barwy, czy to mozliwe
Ze jestem pustka ?
Nie....
Kolacze sie cos w mojej glowie
Obija skruszale sciany
Rozbuchana mysl w kolorze nieba...
"Moze wypilem jednak ponad miare ? "
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.