Refleksja
...jako Źródło bezcielesnego światła
Odbijam się w lustrach pragnień
To Źródło, z którergo czerpię
By nie łaknąć
Zanika
Bez godziny Zmierzchu
Pozostanę bez jednego Świtu
Nikt nie mówi mi jak oddzielić Czucie
Od zwyklego Bytu
Znalazłem coś poza światem
Ale wewnątrz mnie
Woła mnie tą ciszą, zamykając
W tym ciasnym Śnie
Dryfuję tam torem Księzyca
Poza pochodnie oświetlające Drogi
W połączeniu ta Jedność staje się
Zbawieniem
Zatraceniem
Zanim odejdę w bezcielesny Nów
Przygwożdżę swe imię do ziemi
Bym nie zapominal
Kogo nazywa
Satelitę nadziei w Pustce...
W tym momencie zamroczenia
Gdy Zmrok mutuje w Świt
Odrywam swe Oko od patrzenia
Bym ślepy mógł (l)śnić
Refleksją miriad barw
Darowanych mi
Oddycham wirusem
Trawiącym Czas
Wychylając swe Cząstki
Na gwałcenie przez
Strach
I w przejściu w Zapomnienie
Poza granicą Zmysłów
Staniemy się wszyscy
Tym jednym Umysłem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.