skromne marzenia jeźdźca
na czarnym koniu w nieszczęściach
przepasany jadę do ciebie
w marzeniach skąpany...
pokonam wszystkie przeciwności
losu...
bo czuje twój zapach...
mój kwiecie lotosu
twarz ma bliznami pokryta
ogromna rana w mym sercu wyryta
słaniam się przed twym obliczem
o pani...
przyjmij ten dar pięknych
konwalii czar...
kokieterią zwabiasz mnie nocami
ja co noc widzę cię przed oczami
odnalazłem ciebie na granicy
relaności ze snem..
lecz ciągle jedno wiem
żeś panią mych snów
i ponętnie wabisz mnie znów
ja jak omotany szałem chwil
chłonę cię jak najpięknieszy pył...
koisz mą duszę
gdy przy tobie staję..
świat niebem się wydaje
a ty...
jesteś jego dopełnieniem...
dopełnij i mnie
bym do końca dni mógł kochać cię...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.