Słaby
Upadlem
Nisko
Staralem sie nie poddac
Staralem sie nie załamać
Lecz nie udalo sie
Popsortu jestem
Zbyt slaby
By walczyć dalej
By noscić ten ciężar
Wy wszyscy pomagaliscie mi
Pozwalaliście uwierzyć
Podtrzymywaliście na duchu
Ale ja i tak przegralem
W bitwie z zyciem
Zawiodlem was
Gdybym mogl tylko
Naprawić wszystko
Co zrobilem nie tak - zrobil bym to
Lecz wszystko czego dotykam
Rozpada sie
Gnije,
To moja wina?
Moze tak
Nie wiem
Staram sie poprostu byc sobą
To was tak denerwuje?
No tak widze waszą nienawiść
Do mnie
Nie ukrywam ze czuje sie winny
Nie staram sie udawac
Ze nie jestem niczemu winny
Bo wiem ze zrobilem zle
Ze juz nie da sie niczego cofnąć
Ze juz nie da sie niczego naprawic
Wiem to owszem
Coż moge jeszcze zrobic
Poprostu zakoncze to
Zamkne oczy by nie widzieć swojej nie
czystej krwi
Zeby nie widziec jak splywa po zimnym
marmurowym nagrobku
Ku zemi by ja urzyźnić
Przynajmniej cząstka mnie na cos sie
zdała
Ale teraz to nie ma znaczenia
Mam zamkniete oczy ale widze aniola
Swiatlo jest nie wyraźne
A raczej nie ma go
Czy to pieklo?
Nie wazne ... On mnie zabiera
Chwyta moja zakrwawioną dłoń
Zabiera na sąd ostateczny
Co sie ze mną stanie?
Nie obchodzi mnie to
Ale mam nadziej ze tam
Odpokutuje zło jakie wyrządzilem...
To dla was :( Marli , Lauruska :(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.