Słoma
Wtedy jeszcze byłem młody, czysty,
gdy...
Rzuciłem grosik uśmiechu smutnej duszy
oddała mi kielich wdzięczności głęboki
Dałem serce kochanej osobie
podwoiło się w zjednoczeniu ciało
Byłem w purpury ubrany złotem wyszyte...
Lecz potem dorosłem do świata…
Oddałem ząb mądrości za ząb złoty
złoto mi z głowy wybili silniejsi,
została głupota i wstyd jakiś i złość i
żal
Sprzedałem dusze za ułudę sukcesu
za szczebli kilka ze szczurzej życia pogoni
co pod dotknięciem iskry najmniejszej
w proch się na powrót obracają
W życia marności widziałem jego siłe
wszystko to najczęściej była słoma
dla marności naszego Ja ukrycia
Niezdolni do lepszej egzystencji
zadawalamy się jej zatęchłym ciepłem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.