słoneczne dni
Kocham życie, gdy przychodzą słoneczne
dni
I ludzi również,
Bo wówczas entuzjazm przebudza się w
nich,
Blask tu i ówdzie!
Tylko wtedy na wszystko chęć odnaleźć
można,
Bez przymusu!
I najtrudniejszą rozmowę doprowadzić bez
krzyków
Do consensusu.
Gama kolorów znów napłynie do naszych
oczu
Z intensywnością,
Horyzont nie bez powodu też obnosić się
będzie
Swą łagodnością.
W takie dni Ty jesteś piękniejsza, ja
trochę milszy,
Tylko trochę?!
Nawet, gdy zapytany przechodzień gdzieś
spieszy się,
To wskaże drogę!
A hałasy wszelkie w powietrzu gubią swe
decybele,
Bez znaczenia…
Przecież głowa od pomysłów kipi i rośniemy
w siłę!
Nowe uniesienia.
Noce co raz krótsze, za to namacalnie
przejrzyste,
Wręcz przyjazne
A poranne wstawanie, droga do pracy i
powieki nasze
Nie tak żelazne.
Złudzenie jakieś, że nagle czasu przybywa
dość sporo,
Wolniejsze zegary?
Świat naciąga dobrocią, choć w podeszłym
wieku już,
Okropnie stary!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.