Słowa puszczone na wiatr
Zawsze mam przed oczyma.
Ten sam obraz dziecko wtulone w swą
mamę.
Prosi żeby okryła je swoim płaszczem.
Było takie małe bezbronne.
Mówiło,prosiło ,pytało.
Mamo a dlaczego my mieszkamy na ulicy.
Dlaczego my wyjadamy ze śmietnika.
Jak dobrze jest że mam ciebie.
Że mam ciebie i jest mi z tobą dobrze.
A teraz widzę tą osobę spacerującą po
mieście.
Ożenił się ,zalożył rodzinę.
Mają ładny dom.
A mama tą którą zapewniał że kocha.
Nadal mieszka na ulicy.
Nadal je resztki ze śmietnika.
A mame nawet nie chce znać.
Dlaczego przyrzekał że ją kocha.
Bo to były słowa.
Słowa puszczone na wiatr.
Bez żadnego znaczenia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.