Smak roboty
Ciszę się, że jesteście. Zapraszam do wczorajszego wiersza publikowanego chwilę wcześniej od tego tekstu
"Smak roboty".
11.04.2024r. czwartek 23:52:00 na
telefonie. W końcu od ośmej rana licząc
usiadłem.
Na laptopie później.
Smak roboty
Takiej ziemnej.
Nowe opalenizna
Na starą, która jeszcze nie zeszła
I nową, którą już w marcu łapałem
I plecy pokąsane przez natrętne komary.
Niektóre mięśnie bolą.
Wymuszona pozycja ciała przez dziewięć
bitych godzin.
Roboty się nie przerobi,
Ale człowiek jest głupi,
Że sobie nową wynajduje
I bierze na głowę nowe obowiązki.
Jutro od rana kontynuacja
Tak by skończyć.
Teraz golf i muzyka.
Modlitwę podzieliłem na dwie części,
Ale nie na połowę
I już też na dziś skończona.
Jeden wiersz niemalże za późno
A ten za wcześnie.
Tak blisko siebie dwie publicznej iście
wierszy
Lub jak kto woli zapisków codziennych.
No cóż wczoraj napisałem
Po północy szedłem spać i mi umknęło.
Raz wcześniej szedłem i tak wyszło
Równo północ i minuta była jak szedłem
wczoraj.
A właściwie dziś pisząc to
A wczoraj publikując to,
Co jeszcze teraz piszę.
By wrzucić od razu.
Ja jak jakiś taki mechanizm działam.
W pewnych aspektach do poprawy.
Także na napisanie prawdziwego wiersza się
wezmę.
Niebawem.
Do następnego razu do prawdziwego wiersza.
Komentarze (1)
Bądź szczęśliwy. Pozdrawiam serdecznie:)