Smak rogatej prawdy
On w pęknięciach wyobraźni tkwi i w kąsającą noc wypełza by wszędobylską panikę siać.
Czym są nasze starania w mroku tonące
z wdzięku obrane
nie przez dzikie słońce
przez treść kąsającej pieśni
tej co trafia w pytanie
w te drwiące na gęsto
z kamienistej ziemi
dlatego że może być pięścią
Nawet do końca krwistego
do końca którego nie odepchnie świt
nie ten pielęgnujący własną rolę
w pokutnym i mściwym dole
z niego wyszedł jedynie ostry mit
ubrany w smak miecza drogiego
Tak powiadają ciernie zdradzieckie
z lekka zmęczone istnieniem
i tym że sporo oddały w podzięce
temu strumieniowi co jak cień syczy
on opił się złudzeniem
a potem posiekał płomienia przyśpiewkę
nie w dziczy
i nie za zagadek zgrzewkę
Komentarze (5)
Jeszcze nie zmieniłeś tych prochów?
Wow! Pozdrawiam@
No i dobrze, niech i coś też będzie dla dzieci
do deklamowania (może na akademii)
Pozdrawiam serdecznie
Wiersz nietuzinkowy.
Cześć kenaj. Bez zmian, czyli bez sensu.