smiech to pól pocałunku
na górze czyste niebo
a wokół tysiąc trosk
kto mi dziś zapewni
następny dobry rok
kto zerwie ze mnie szaty
obłudy i skazania
na dobre dni następne
i kolejne zakłamania
kto poda mi swą rękę
i zadrwi z życia chwil
by znów odnaleźć siebie
wśród gwiezdnych tysiąca mil
czy będziesz tym najmilszym
co zrzuci ze mnie strach
obudzi we mnie siłę
drzemiącą setki lat
czy poznasz moją duszę
zaklętą w ogniu piekieł
co wydostać się nie może
na wzgórza mych uniesień
zapomnij o tęsknocie
daj życiu nową wiarę
będziesz żył jak bóg mój miły
i zostaniesz niebios darem
Komentarze (5)
Oczekiwałem czegoś lepszego. Rymy niekiedy są zrobione
na siłę. Mimo, że to nie to ma to coś.
wiersz zostal napisany na szybko w pracy w czasie
chwilowego nadchnienia... poprawianie go nie mialo by
dla mnie sensu lubie go takim jaki jest pozdrawiam
cieplo:)
Mogłabyś popracować nad rytmiką wiersza. Najbardziej
podoba mi się myśl tytułowa, ale nie znalazłam
odzwierciedlenia jej w wierszu. A jednak wiersz ujął
mnie emocjami i nutką samotności, które z niego
przebijają.
Wiersz przepleciony smutkiem lecz miły lekki i
przyjemny......
Świetny wiersz, dobrze w słowa ubrana prośba o kogoś
bliskiego:)