Śmierć kliniczna
Nie wiem jak ma na imię...
chciała tylko
żebym z nią poszła
Prosiła , abym jej pomogła
Wyglądała bardzo wiarygodnie
lecz w jej oku
dostrzegłam
zimny ,przerażający
błysk...
Nie poszłam tam
Usiadłam na kamieniu
i nie wiedziałam dokąd
pójść
ujrzałam drugą
ta była wesoła
i tańczyła na pięknej
łące
W jej oczach było szczęście
podbiegłam do niej
i....
obudziłam
się w nieznanej mi sali
...
poczułam na sobie
ciepłe łzy moich bliskich
...
to były łzy szczęścia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.