Śmierci!...
...Nie nadchodź jeszcze!
Wszak me lata młode...
Choć widziałam ich urodę lecz-
Nie poznałam wcale.
Zabierz mnie wtedy, żebys pewna była, czy
mnie windą w dół czy na górę powieść,
Żebyś mogła w podręcznym notesie bilans
czynów i uczynków zrobić.
Jeszcze nie kochałam,
Jeszcze nie skrzywdziłam,
Dziecka swego powić nie zdążylam,
Matki łez widzieć gdy odchodzę z domu,
Czy łez swych, gdy szczęście nadaje smak
istnieniu...
Komu-
Dam me serce, komu ciało jeszcze!
Ile miejsc gdzie można zgrzeszyś i
odkupić
Ile ich gdzie mozna zmądrzeć i ogłupieć
-Z radości, miłości, czy cierpienia-
Wszak to wszystko wchodzi w skład
istnienia.
Więc- usprawiedliwając sie swym młodym
wiekiem , mówię-
Poczekaj...
Poczekaj aż dojrzeję a potem przejrzeję.
Gdy miejsc zabraknie gdzie stopa ma postać
chciała,
Gdy przestaną mnie cieszć uroki mego
ciała,
Gdy zmysły tak stłumione ,że niezdole czuć
bedą,
A wiek w mojej twarzy wyryje trupie
piętno,
Gdy nic już nie będzie tęsknoty w sercu
budzić..-
Wtedy przyjdź, ja już nie będe chciała sie
trudzić...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.