Smog
Z kominów domostw i elektrowni
pełzając niczym wężowe plemię
wtłaczając w przestrzeń duszące dymy
sinym dywanem spłynął na .ziemię
Wcisnął się w płuca trującym jadem
kaszlem kichaniem zawładnął ciało
gryząc i szczypiąc zapłakał łzami
odebrał oddech i wciąż mu mało
Panosząc się niczym bezwzględny władca
płynie ku miastu co tam w dolinie
kiedyś oazą zieleni kwitło
dzisiaj od jego ciężaru ginie
Złowroga cisza zaległa w parkach
drogi i ścieżki osnute cieniem
w potrzasku smogu świat traci barwy
drzewa milczące stoją kamieniem
Komentarze (5)
Bądzo życiowe, pozdrawiam serdecznie;)
Zatrzymał:)pozdrawiam serdecznie:)
Przekaz wiersza mądry i zatrzymuje. Miłego weekendu :)
ciekawy temat - wiersz niebanalny, równe metrum,
płynnie, z dobrymi rymami. bardzo na tak.
pozdrawiam, chyba jeszcze nie miałem okazji gościć
Ciebie :):):)
Całą komunę nam tak dymiło,
problem przyszłości się zostawiło.
A że ta Polska na węglu siedzi,
polityk z lekka teraz się biedzi.
Pozdrawiam Reniu, wszyscy ten temat widzą,
ale wydaje się za drogi, tylko ludzkie zdrowie
nie ma ceny.