Smutek z oczu patrzy
Stanął w sklepie przy zabawkach
z buzią rozdziawioną,
samochody, gry, głodnym wzrokiem
chłonął.
Całe półki tych cudeniek,
serce się raduje
i te oczy zasnuł smutek...
nikt mu nie kupuje.
Stoi, marzy żeby kiedyś
zamieszkać tu w sklepie.
Nigdy jeszcze nic nie dostał,
choć świąt było wiele...
może tylko bardzo dużo
przybyło butelek.
Nagle słyszy (co tam mały)
jest się czym pobawić?
Czy nie ciągnie cię przypadkiem...
by coś w kieszeń wsadzić?
Ależ! Panie... nie – żartuję...
ale widzę Twoje oczy.
Chleb, stoisko z alkoholem,
mnie nie interesuje
przychodzę tu popatrzeć...
to nic nie kosztuje.
Synu! Zostaw ten samochód...
ale to pan, powiedział że kupi...
dobra, dobra – skoro głupi
Komentarze (21)
Bardzo obrazowy wiersz. Niedola dzieci zawsze wzrusza.
Zamiast "jego oczy chłoną" czytam sobie "głodnym
wzrokiem chłonął", aby uciec przed powtórzeniem
"oczy".
I zamiast "a tyle świąt było" "choć świąt było wiele".
Zrezygnowałabym z dwunastego i trzynastego wersu, msz
czytelnik domyśla się z jakiego domu pochodzi dziecko.
Mam nadzieję, że autor wybaczy mi te czytelnicze
uwagi.
Przerobiłam miliony takich wierszy i książek o takiej
tematyce, a ciągle mnie to porusza.
Bardzo szczególny!
Pozdrawiam serdecznie:)
W trzecim wersie chyba powinno być /chłoną/.Mocny
przekaz, takich dzieci bez dzieciństwa.
Smutny wiersz, iluż jest takich małych marzycieli.
pozdrawiam
za marzenia nie każą.. a jak widać mogą
zaszkodzić...naprawdę smuty..pozdrawiam