Sniadanie w ogrodzie
Rozgniotlas mi truskawke na czole, a potem
na nosie.
Spojrzalem zdumiony w te figlarne oczy
i twoj smiech radosny zakwitl dzika roza
roznoszac sie w okolo po calym ogrodzie.
Rozbawiony ta psota rzucam tez w
odwecie,
w twe otwarte usta, ty lapiesz je w
locie,
zaczepnie patrzac w oczy rozgniatasz
powoli
i sok truskawkowy splywa ... z
truskawkowych ust twoich.
Ja palcem maczanym w malinowym soku
pisze imie twoje na mym serca boku
i znow smiech wesoly w powietrzu
rozbrzmiewa,
nic nie mowimy sobie, bo tu mowy nie
trzeba
w tej chwili poranka.
ech ... kocham te nasze wspolne
sniadanka
w starej altanie, posrod kwiatow wisni
drzewa.
Komentarze (6)
Sentymenty? Trzeba do tego wrócić :) POzdrawiam
Kto by nie kochał takich śniadanek, gdzie uśmiech
gości przez cały ranek:))
Opis frywolnego śniadanka w ogrodzie aż urokiem
bodzie.
super...az przyszła ochota na figlarne
sniadańko...pozdrawiam
o kurcze...ładnie to ujęte
ładnie opisane wspólne chwile , z wiersza emanuje
prawdziwe szczęście