Sny o poranku
By już nigdy nie zapomniec jak smakuje sen
sny słodkie
sny dręczące
sny kojące
sny wiotkie
przybądźcie na me zaproszenie
mym zmęczonym oczom dajcie ukojenie
przybądźcie choćby was mara zwali
choćbyśmy rzewnie zapłakali
słodkie poranki
chłodne kaganki
puste szklanki
z woda płynące wianki
ranek przyniósł wraz z bólem
przybył
Amor spity gorącym rumem znów
chybił
lecz tym razem dalej swa strzałę
wbił
duch ból ciała poczuł
południa gorące
myśli pędzące
serce raniące
ciało rozdzierające
znajomość w hałasie zrodzona
przyjaciółka chwila upojona
niech ta chwila zostanie potępiona
ty pragniesz być zbawiona
od myśli natłoku
obcych twarzy wokół
wrzasków tysięcy
sumienia nędzy
zbyt wielu zbyt blisko juz poznałaś
z zbyt wieloma zbyt szybko zerwałaś
znajomość, odebrałaś co dałaś
nigdy jednak nie zapomnisz
z którym wszystko brałaś
plonie dusza
sumienia juz nic nie porusza
ciała nic juz nie przerwie
w sercu chcesz zakryć wyrwę
upadli marzeń bogowie
zarżnięci jak pogłowie
Ty i Twoje wątpliwości w zmowie
milczenia sojuszu - okowie.
w hołdzie tapetowanym dziewczynom
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.