"Sobie śpiewam a muzom"
"Sobie śpiewam a muzom, bo kto jest na
ziemi
Co by serce ucieszyć chciał pieśniami
memi?"
Sobie piszę te słowa. Choć rozmową nie
są,
ale w wielkim milczeniu serce trochę
cieszą.
Sobie piszę i myślę, żem durna kobita,
bo ten, komu pisane, dawno ich nie
czyta.
Po cóż słowo posyłać, co z serca wydarte,
skoro wraca z powrotem nawet nie
otwarte?
Więc ogłaszam niniejszym: nie będzie
wierszyków.
W kulinaria zamienię mą chęć do
żarcików.
Może książkę kucharską nawet wydam w
pędzie!
W której z każdym przepisem
coraz mniej mnie będzie.
Komentarze (38)
Ja jestem, ja
(kobita) na świecie,
a rymy Twe mnie cieszą
jako wiosną kwiecie!
Pulchra poem Vick Thor-ku!
Et redemptionem vinorum;) Pozdrawiam serdecznie:)))
to było sympatyczne, nawet kotletów spalonych nie żal,
ale musiałam Cię obudzić;)))
mój braciszku młodszy:)
Uwielbiam golonki i najbardziej
gdy lewa jest daleko od prawej,
bo wtedy trzeba skupić się na centrum by nie dostać
zeza.
I tamte kotlety samotne pamiętam
z wielkim sentymentem kiedy
prysłaś mi olejem po oczętach
pokazując, że da się coś napisać
na poważnie.
Uwielbiam Was Ewa i Halinka:)
ad vocem EM;
qui manducat et bibit indigne
oportet quod natura contacta adurat,
et caca relinquo..
Vick Thor :-)
Bonam escam - Salus animæ.
Salus animæ - pulchra poemata ;-)
Bardzo się podoba :)
sobie śpiewam a uszom wydawa się
jakoby owa kantyczka cicha
była modlitwą, a orantka pokorna i licha
krotochwilnie mistrza czarnoleskiego
brała in exemplum nader pilnie
by coquus librum edito in spe legentium..
dostarczać do uczt jakowyś per argumentum
piękny, radosny wierszyk, pozdrawiam :)
rosół gotuje:))) z kaczki - bo lubi:)
No proszę, jednak książka kucharska to artykuł
pierwszej potrzeby ;-))
Catlerone, odpowiem Ci na to swoim niegdysiejszym
wierszykiem:
Marysia dla Rysia z łąk przyniosła kwiecie,
bo Rysia kochała najbardziej na świecie.
A Rysio jej na to: włóczysz się po łące,
zamiast ugotować krupnik na golonce.
Tak to się nieraz potrzeby serca rozmijają, ale w
pewnym wieku, patrzy się na to wesoło ;-)
Catlerone:) pamiętasz jak się poznalismy?:)
to było przeurocze:)
Sorry Ewa za prywatę:) ale Łucznik wzbudza we mnie
tyle siostrzanych uczuć, że nie mogłam się oprzeć.
catlerone:)) znów kotlety smażę;)
Wiersz nie jest wesoły,
czyta mi się, że to uśmiech
przez łzy, ale bardzo ładny.
Taki dylemat czuję codziennie
i przeraża mnie, że jest nierozwązywalny widząc
starszą
Siostrę z takim samym.
Ale co tam, choć Twoje słowa
cenne może wejdziemy w codzienność
i ugotujemy rosołek:))
Miłego:)