Something like my diary
Wyznaczyłam sobie grunt do życia. Teren
cierpliwości i pogardy, jaką jestem w
stanie znieść. Ustaliłam, że wytrzymam do
pierwszej. Pierwszej kobiety, której dłoń
wsunie się w Jego dłoń i którą ujrzę w Jego
towarzystwie w jednoznacznej sytuacji
wskazującej na zaangażowanie z
którejkolwiek strony. Może w ten sposób
będzie łatwiej…?
To jest paranoja, czyste szaleństwo, a ja
wciąż nie umiem tego porzucić, wrócić do
świata normalnych ludzi i zrozumieć, że
istnienie innych mężczyzn ma swoje podłoże
w fakcie, że kobiety, w tym ja, mogą
wybierać, przebierać i szukać, aż trafią na
takiego, który pokocha je z wzajemnością i
pozwoli im czuć się bezpiecznymi oraz
kochanymi. A ja zamykam się w celi
wyimaginowanego świata, w którym największą
wartość ma wieczne przywiązanie wyłącznie
do jednego, całkiem marnego egzemplarza
mężczyzny. Mężczyzny, który nigdy nie
chciał i nie zechce poświęcić ani krzty
swej, jakże cennej uwagi, mojej osobie.
Pozwoliłam sobie na wyzbycie się dumy i
honoru tylko po to, by mieć większą szansę
pozyskania Jego zainteresowania, a to
wszystko okazało się absolutnie
bezużyteczne, bo zera zerami się rodzą,
zerami pozostają i zerami umierają. Jakże
więc piękne, optymistyczne perspektywy
przede mną! Zatapiać się w bólu i
nienawiści do wszystkich czynników, które
wpłynęły na moją niemożność bycia
szczęśliwą – to nudne i banalne,
robiłam to przez osiem lat. Teraz następuje
etap obojętnienia wszystkich uczuć. Okres
beznadziejności, która daje do zrozumienia,
że nie ma szans, nadzieje to głupota, więc
trzeba o nich zapomnieć, bo odeszły i nie
wrócą. Nie ma, na co czekać. Można jedynie
usiąść i płakać, ale zaraz, zaraz… Po
co płakać? Czy płacz odbuduje nadzieję, da
wiarę w możliwość realizacji marzeń? Nie!
Pozostaje zatem bezcelowość życia i
wegetatywne dążenie do zaspokojenia
podstawowych potrzeb. A potrzeby wyższe,
typu miłość, to… Właśnie… Czym
staje się teraz miłość? Przekleństwem?
Zbrodnią? Karą? Objawem nienawiści?
Męczeństwem? Sama nie wiem… Miłość
pozostaje przeszłością, teraźniejszością i
przyszłością… Miłość pozostaje tym,
co kształtuje życie…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.