sonet III (pisane z natury)
gdy czarne lasy posilą się nami
a trupi oddech na drzewach zawiśnie
świat wieczną śmiercią nagle się
zachłyśnie
powrócą szepty pisane wierszami
duch się odrodzi ponad mogiłami
lot swój podniebny zakończy pomyślnie
i błyskawicą o ziemię tak ciśnie
aż czarne lasy pokryją się skrami
śmierć się oddali leśnymi ścieżkami
schowa swe szpony w gniazdach ptaków
nocy
będzie przychodzić tylko ze snami
i srebrnym mrokiem spojrzy w każde oczy
przez każdą wieczność popłynie myślami
aż w ludzkie ciała w krew się przeistoczy
Komentarze (3)
Mrocznie i z nadzieją.Oryginalne podejście do
śmierci.Pozdrawiam.:)
Ciekawy sonet, mroczny z optymistycznym akcentem
(zmartwychwstania) w finale. Co myślisz o zamianie
"tylko" na "jedynie" - dla wyrównania do jedenastu
sylab? Msz warto pozbyć się blisko położonych "każde-
każdą", ale mogę się mylić. Miłego wieczoru:)
Jakże wymowny sonet, na niewątpliwie trudny temat.
Wyszedł Ci on świetnie, pozdrawiam serdecznie :)