pogrzebane marzenie
dół trumna trup
żywych parę sztuk
deszcz tak
księdza brak
Marian wyobrażał to inaczej
tak jak w duszy mu grało
nad grobem para linoskoczków
po bokach karły łykają ogień
komedianci roznoszą drinki
w tle gra orkiestra symfoniczna
a amazonki pilnują porządku
niestety
środki ze spadku i składki
starczyły na wieniec wódkę
oraz niewidomego skrzypka
też wbrew jego nakazom
zaraz zaczniemy ryczeć
wszystko zrzucamy na karb wychowania
Komentarze (12)
Witaj, wielka nowoczesna poezja. Już miałam zaszczyt
czytać na IG. Dziękuję za głosowanie na mój wiersz.
Super wiersz bardzo lubię taki klimat
W piątym wersie chyba brakuje /sobie/?
Myślę, że trupom jest wszystko jedno, gorzej z tymi,
co nad trumną :)
Pozdrawiam Marcinie :)
...no właśnie trzeba było myśleć trochę naprzód,
chociaż dla Mariana to już nie ma znaczenia...trafnie
ujęty temat.
Nalezaloby zapytac Mariana za zycia, czy nie
zechcialby odkladac co miesiac pewnej sumy na swoj
pogrzeb, i przedstawiac Marianowi wyniki oszczednosci.
Byc moze Marian zylby jeszcze, bo kto chcialby umierac
wiedzac ze nie stac go na pogrzeb z wynajetymi
cyrkowcami?
Pozdrawiam,
Myślę, że Marianowi w tym momencie już jest wszystko
jedno, pytanie czy na jego powitanie będzie impreza
anielska czy piekielna...:)Bardzo fajny refleksyjny
wiersz:)
pozdrawiam z ciepłym uśmiechem :)
U Ciebie jak zawsze świetne studium. Bardzo rzadko w
życiu uświadamiamy sobie, że będziemy kończyć tak, jak
żyliśmy. Od tej reguły są wyjątki, ale nie dotyczą one
Mariana... Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo dobry wiersz.
na szczęście Marian tego nie zobaczy...
Sorki komentarz był do wiersza kogoś innego
Mężczyzna po przejściach, kobieta z przeszłością. Co
zrobią z tą miłością?
To pierwsze skojarzenie.
Stworzyć sobie świat, w którym stawia się wazon z
kwiatami.
A tak mi się złożyło:
Po latach trudnych,
po wiosnach bezkwietnych,
jesteśmy, jesteśmy.
Nareszcie znaleźliśmy
swój stół na wazony.
Mężowie i żony.
I on, jak stworzony być Bogiem.
A ona jak matka tak boska,
gdzie troska nie wita jej dni,
gdy coś uporczywie się śni
innego niż tamte -
adagio z andante,
dlatego tak trudne są sny
o szczęściu
w zwolnionym tempie.
natychmiast przyszło mi na myśl motto Hitchcocka:
"nic tak nie ożywia akcji jak nieboszczyk"
pozdrawiam