Sonety do Boga
Pustka w mym sercu,
pustka w mej duszy,
martwoć puka intensywnie
w apatyczną pierś mą.
Nic co ludzkie obce mi nie jest.
Oj, przepraszam.
Nie spotkałam Szczęścia,
może się zgubiło.
Filozofia ma upadła.
Serce moje się zabiło.
Słońce już nie wstało.
Nawet gwiazdy uciekły,
by nie patrzeć na mnie...
Czyż dziwić się im?
*
Długie włosy barwne brązem,
a oczy zielonej trawy jesiennej,
a skóra jasna niby blask.
Chuda to dziewczyna.
A spojrzenie? Zamyślone,
tajemnicze niby noc.
A usteczka? Różowe,
małe, obolałe.
Gnie się pod ciężarem.
życie nie oszczędza.
A los daje w kość.
Anioł stróż mój kochany,
wypadek miał: zginął pod
oślimi kopytami...
Życie - kara? tylko za co?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.