Sosna
Słyszałam krzyk
to był krzyk z lasu.
Szłam w jego stronę,
coraz bliżej i bliżej,
a krzyk sie nasilał.
Był coraz głośniejszy,
coraz straszniejszy.
Zaczęłam się bać.
Krzyk był nie do zniesienia.
I nagle spostrzegłam
drzewo.
To była sosna,
to ona tak krzyczała,
ona tak łkała.
Podeszłam bliżej, spytałam:
-Sosno kochana czemu tak
łkasz?
Ona mi na to gałęzią
wskazała.
I zobaczyłam, to coś
zobaczyłam.
To była wielka jej
rana, rzywica jak
krew się lała.
Ranę jej dzieci
zrobiły, nożem
wycieły jej dziurę
głęboką.
Serce prawie dziurawiąc.
To dlatego ta sosna
tak łkała i krzyczała.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.