Spacer
Chadzając szarej barwy chodnikami,
Oglądam życie między porankami,
Lejący na głowę się pomarańcz latarni,
Otulająca Świat czerń nieba i skrzenie
gwiazdy polarnej,
Wynaturzone cieniem kształty drzew
zielonych,
Ze skrzącymi oczami, nieba splątane
konary,
W kota oczach odbite płomienie,
Dwa nietoperze jak krążące dnia
wspomnienie,
Ściszony oddech każdego istnienia,
Wytrącający Świat z ciągłego drżenia.
Wracając chłodny powiew spływa po mej
skroni,
Łatwo znikam w korytarza ciemnej toni,
Potem już tylko zieleń mojej kuchni,
Zapach sierści wiatrem pachnącej,
Towarzysza spacerów od lat niezmiennego,
Lampa światłem rysująca wzory,
Cisza ze snem Waszym pomieszana,
I moje lóżko jako potwierdzenie dnia
wykonania…
Maciej Janas
Komentarze (3)
przestrzenny, spokojny wiersz. daje oddech. z
przyjemnością przeczytałam. pozdrawiam ciepło.
Bardzo przyjemny wiersz, dobrze się go czyta.
Czytając, można się przenieść w inny świat.
Pozdrawiam:)
Bardzo sympatyczny wiersz, temat
ładnie ubarwiony.Podoba mi się. Pozdrawiam wieczornie.