Spacer do nieba
Wiersz dedykuje osobie która była mi bliżej niż bliska, osobie która codziennie otwierała mi drzwi szczęścia....
wybrałem się w podróż
bez czasu, samotny
by znaleźć niebo
z ironią na twarzy
ktoś mi powiedział:
„obudź się kolego”
głupi byłem
myślałem że ludzie wiedzą, powiedzą
o świecie z mych marzeń
i tu się okazało
że ich pragnienia
mają zupełnie inny układ zdarzeń
z łezką błękitu, biegnę przed siebie
bez czasu, samotny
by znaleźć niebo
i tak rozżalony
światem zmęczony
szukam człowieka wrażliwego
dusza płakała
z tęsknoty za marzeniem
o niebiańskim smaku
i płakać będzie
póki nie ujrzy ognia
i miłości znaku
nogi mi połam
i ręce odrąb
a ja dopełzam pod niebios bramy
losie, co dziwny jesteś
bo mnie samego, tak innego
wstawiłeś w tego świata ramy
już mi sens uciekł
cel za burtą umknął
w obojętności płakałem
nie wiedząc nawet
że kres mej wędrówki
z gwieździstymi łzami wylałem
Duszku znajomy
w Twym wnętrzu
me serce swój szczyt poznało
uwielbiam Cię
bo nosisz mi raj
i moje niebo w Twych oczach zostało...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.