Spadam w dół
złej milosci poznałam smak
teraz żałuje tego
układam sie na wznak
z życiem chcem pożegnać sie
lecz
ktoś za prawą ręke szarpie w góre mnie
i nie chce puścić jej
a ktoś inny za lewą ciągnie w dół
wiec
płaczę i wzbijam w sobie gniew
wiara w tryunf spływa ze mnie jak deszcz
tracę nadzieję
tracę się
reke z góry puszcza mnie
spadam w dół
zabieram ze sobą grzeszki me
ciągne wokrek w dół
zostaje teraz sama
tylko ja i moja łza
pusta, nietrwała
bez oczu twych
bez pieknych chwil
ślad życia zaciera sie
znikam
zamieniam sie w deszcz
wiatru wiew
już z twarzy twej znika gożka łza
niegdyś itniejąca za mych oczu blask
teraz odchodzi w szary kąt
zostaje tylko cisza
zapominasz
o mnie i spedzonych chwilach
zaczynasz nowe życie
beze mnie
za to ja bładze sama w ciemności
gubię sie wśród scieżek miłości
nie wiem co robić
gdzie podziać sie
wiem jedno
w dół spadam
w odchłani wir
echa śladu juz nie słysze
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.