Spętana strachem...
Okruchy dnia odeszły już w mrok,
niebo gwiaździstym okryły się szalem,
ja staję przed Tobą osnuta światłem
lamp,
w sercu szaleją obawy.
Wpatrzona w Ciebie, w Twych oczu blask
chłonę tej chwili magiczny czas.
Me ciało przeszywa rozkoszny dreszcz
"obejmij mnie"- krzyczę...
nie słyszysz mnie..
"pocałuj"- mówię...wykonaj ten ruch
lecz niemy z ust wydobywa się głos..
zanika, umyka, chowa się w mrok.
Namiętność Twych ust urzeka mnie,
pragnę dotykać ich i czuć słodki smak
lecz strachem spowita przelękłam się,
nie sięgnęłam po to co mogłeś mi dać.
Serce z rozpaczy we łzach tonie dziś
"...lecz czasu nie cofniesz..." -
powiedziałeś mi...
Komentarze (1)
Bardzo wzruszył mnie Twój wiersz..sama nie wiem
czemu..podoba mi się i przypomina mi moje osobiste
przeżycie i uczucia. Ładnie ujęłaś cierpienie i
tęsknotę za kimś kogo miałaś na wyciągnięcie ręki a
teraz jest tak odległy ...a czasu nie można cofnąć.