Śpiączka
Zbudowałam wieżę z łez zimnych kamieni.
Siedzę nocą w oknie witrażowych szyb,
Wpatrując się ciągle w srebrzyste
sumienie,
Co broczącym sierpem wśród obłoków lśni.
Poczerniało niebo dawnych ideałów,
Jak strup, zrywam z serca chwastu krwawy
kwiat.
Korzeń gniewem palę w duszy popękanej,
Garściami popiołu zasypuję świat.
Pozostanę w ciemni, szukając odbicia.
W księżyca źrenicy bądź w lodowej krze.
Osocze me krzepnie, stygnie moje życie.
Jedynym ratunkiem hibernacja w śnie.
Obudźcie mnie wczoraj, kiedy być
umiałam,
Albo za lat setki, jeśli wymrze lud.
Dzisiaj eutanazji poddać chcę się
śmiało,
Bo w tym świecie tylko męki są i brud.
Komentarze (1)
już po przeczytaniu połowy wiersza wiadomo że to
świetna "sztuka". jeden z najlepszych wierszy jakie
czytałem. jeśli nie najlepszy. na kolana