Spojrzenie na Bej
Proszę nie punktować. Za kilka dni usunę ten tekst. Mam nadzieję na życzliwe poczytanie.
Gdy czytam jak to o sobie każdy z
Bejowiczów pisze w komentarzach, to ileż
tam nieśmiałości, niepewności, a nawet
zarzekań. Napisze Autor tekst i zastanawia
się. A co to-to jest? Czy to, aby jest
wiersz? I od razu sam sobie w tej
nieśmiałości zaprzecza. I kryteriów szuka
od razu, aby sprawdzić, co też to on
stworzył. Jakie ma wątpliwości? Snuje swoją
myśl w ten sposób: ten mój „wytwór” ma ze
cztery zwrotki. Dużo to, czy za mało?
Cztery to tyle, co za przeproszeniem pies
ma nóg. Ale czy one (te zwrotki) wszystkie
są równie dobre, czy też może któraś
kuleje, i co wtedy? Wypuścić tego swojego
„wytwora” na Bej, niczym na wybieg, gdzie
hasają inne wytwory, innych Autorów, czy
też nie? A czy on „rasowy” jest i sprawdzi
się dobrze? I co na to powiedzą Autorzy
innych „wytworów”? Czy przeżyje na tym
wybiegu wśród sfory „wytworów”?
Zaraz zauważy, że na ten wybieg rzucane są
kości, zwane komentarzami. Im więcej
komentarzy, tym żywot lepszy a i na szczyt,
zwany TOP-em, można wspiąć się. A tam
podobno najprzedniejsze „wytwory” trafiają.
Ale też od razu zauważa, że tym TOP-owym
„wytworom” najbardziej przyglądają się
Autorzy i porównują je, i oceniają, i
czasem aż łajają dokładnie pytając, jakim
to psim swędem taki „wytwór” tu trafił?
Cztery równe zwrotki. Ale czy to wystarczy,
aby nazwać „wytwora” wierszem? A jak on się
porusza? Czy aby płynnie, rytmicznie hasa,
czy ma łaty metafor, epitetów, apostrof
itp., itd., Czy przerzutnie mu nie obce?
Jeśli tak to już plusy zbiera. Ale ilu
autorów, tyle głosów różnych. I autor
„wytwora” całkiem baranieje. Gdzie jest
prawda? Gdy do tego trafi się jeszcze
„wybitny znawca”, który złaje, zleje, od
wszelakich grafomanii wyzwie, chociaż sam
ani jednego „wytwora” na wybieg nie
wypuścił, wtedy Autor „wytwora” zupełnie
wątpi w swoje możliwości twórcze, nawet,
gdy one są całkiem niezłe.
Czasem przyjdzie ktoś w odsiecz. Zdarza
się. Są tacy Autorzy, którzy znają swoją
wartość i nie boją się „odszczeknąć”, wdać
się w polemikę i nawet do poziomu
sprowadzić takiego „znawcę”, który sam nie
wypuści niczego rasowego a szczerzy się na
innych niczym chart i dowodzi ileż mądrości
posiadł i próbuje zniechęcić początkujących
i nie tylko. Bywa, że taki „znawca”
wychodzi z założenia, że im bardziej
obsypuje wulgaryzmami wszystkich dookoła,
tym sam jest większy. I rośnie w swojej
pysze… do granic śmieszności. Czasem uważa,
że usprawiedliwia Go, gdy pisał „pod
wpływem” (wtedy podobno wszystko można).
Niektórzy wychodzą z założenia, że Artystą
jest się tym większym, im bardziej jest
kontrowersyjnym i wyuzdanym z oznak
codziennej kultury osobistej).
Ale im dłużej Autor obserwuje ten wybieg,
tym szybciej wyłapie tych, którzy rzucają
pożywki szczere, dające możliwości
podrasowania „wytworów”. I… Autor ma kilka
dróg do wyboru dla swoich „wytworów”: albo
(nie mylić z al-bo) dopieszczać swoje
„wytwory”, karmić je z dobrych wzorów albo
wpuszczać je na wybieg jak leci, upierać
się przy swoich racjach (niekoniecznie
sensownych).
Odrębnym tematem jest „gra w kolory
stalówek”. Gdzie są granice sensu w tej
grze? Myślę, że wszyscy to wiemy. Niektórzy
nawet czasem zrzucają „balast kolorów” nie
dbając, aby więcej kolorowych kości dostać
zwłaszcza na zasadzie wymiany „smaków”,
(tzw. „TWA”). Gdzie jest granica TWA? To
temat płynny i delikatny.
Czasem na wybieg wpuszczane są „wytwory”
„wysoce umoralniające”. Poprzez wpuszczanie
ich non stop na Bej, przez tego samego
Autora, staje się to tak upierdliwe, że
większość Autorów „wytworów” omija je bez
komentarza (być może, aby uniknąć rymu
częstochowskiego). Są też tacy, którzy
wpadają w pułapkę wymiany zdań i „racji”,
które zawsze prowadzą do tego samego, czyli
donikąd. Zauważają to wszyscy poza
Autorem.
Niezmiernie ważną sprawą jest, aby
zrozumieć, że uroda tego wybiegu tkwi w
różnorodności Autorów „wytworów”.
Towarzyskie aspekty Beja w moim odczuciu
nie przynoszą szkody wybiegowi, lecz wręcz
przeciwnie czynią go bardziej żywym.
Pozostaje mieć także nadzieję, że nie
przychodzimy z zamysłem rzucania na wybieg
wulgaryzmów, robienia pyskówek itp.
Różnijmy się w wypowiedziach, ale szanujmy
się nawzajem. I nie mówmy, nie wmawiajmy
Innym, że tu nie można trafić na perełki.
Są, tylko trzeba je chcieć zauważyć,
wyłowić i cieszyć się, że Autorzy takich
perełek są z nami. Nie wymienię je/Ich tu
celowo, gdyż znając życie, odbije się to
niekorzystnie na ilości „rzucanych kości”
(pisząc konsekwentnie językiem niniejszego
tekstu), co nie jest moim zamiarem.
I ostatnia myśl w tym krótkim (?)
„wytworze” prozą. Z czasem Autor „wytworów”
zauważa, że „Bej ma klej”. Taka swoista
pułapka. Na nic pożegnania, czasem
wielokrotne. Czym to wytłumaczyć? To już
zadanie dla socjologa. Nie żegnajmy się,
tylko mówmy: do zobaczenia. I wypuszczajmy
swoje „wytwory” na wybieg zwany Bejem,
pamiętając, aby przedtem je „podrasować”.
Cieszmy się z obcowania ze słowem, szanujmy
siebie nawzajem. I niech każdy pisze swoim
charakterem, poruszając się w temacie,
który Go interesuje. Szkoda czasu na
złośliwości i wypuszczanie jadu. Jeśli ktoś
uważa, że Bej jest niegodny dla Jego stóp…
może przecież poszukać innych miejsc
realizacji siebie.
Podobno to wcale nie jest trudne, mówić
Innym ciepłe słowo a i można nauczyć się
konstruktywnie krytykować. Uczmy się od
Innych, aby nasze „wytwory” nabrały
niepowtarzalnego charakteru. Może nam to
się uda. W myśl zasady „nie ma ludzi bez
błędów” przyjmujmy „na klatę” krytykę, ale
krytykę „wytworów”. Nie stosujmy zaś
osobistych wycieczek.
Z początkiem 2017 roku, pozdrawiam (podobno
nieregulaminowo) wszystkich Autorów
„wytworów”, mając nadzieję, że nie uraziłem
nikogo. Życzę, aby wena nie opuszczała
żadnego z Autorów. I… „do poczytania” na
wybiegu zwanym Bejem ;-)
Komentarze (68)
Mariuszu
To jest bardzo mądry i dobrze
napisany tekst, z którym
solidaryzuję się całkowicie.
Warto, aby wszyscy go przeczytali
i wyciągnęli właściwe wnioski.
Serdecznie pozdrawiam:}
Witaj,
samych dobrych i najlepszych dni w 2017.
A nie zapomnij,że jak skasujesz ten tekst to i nasze
wpisy...
Tekst przeczytałam zgodnie z Twoją prośbą i moim
zwyczajem życzliwie i staranną wyrozumiałością...
Wymiary Beja mimo pozornej wielkości nie dają mi
upoważnienia do polemiki...
Staram się uzewnętrzniać moje dodczucia w tym co
piszę, albo jak piszę.
Też proszę o wyrozumiałość i tolerancję...
Serdecznie pozdrawiam.
Mariuszu jakże trafnie i pokojowo przedstawiłeś
sytuację na Beju .
Nie usuwaj tego tekstu bo refleksja ze wszech miar
słuszna Pozdrawiam serdecznie:))Miłego dnia:)) Nie
czuję się poetką po prostu piszę co mówi mi serce
Diagnoza ciekawa bej to przednia zabawa
rozsadnie, z humorem i co najwazniejsze - pokojowo,
na Beju jest dosc miejsca dla wszystkich; jeden lubi
liryke, drugi polityke, inny erotyki czy satyre,
wiersze dla dzieci... rymowane lub biale,
krytykowanie pod wlasny gust mija sie z celem, mz;
omijam teksty, ktorych nie czuje, nie zatrzymuja, sa
niezrozumiale /czasem to napisze w delikatny sposob/;
teksty zyja jeden dzien /przewaznie, bo sa takie, do
ktorych chce sie wracac/,
niestety, w ludzkiej naturze jest zachowanie pod
publiczke;
mz krytyka bylaby kulturalniejsza, w rozmowie z
Autorem w cztery oczy, czy nawet mailowo - a tak,
popisujemy sie swoja madroscia, lepszoscia, atakujemy
w grupach... bo razniej, weselej? a tam za szybka moze
cierpi samotny schorowany czlowiek...
Ilez to razy slyszalam podziekowania za wsparcie w
czasie choroby, zaloby...
to caly sens i urok Beja, badzmy jednoscia,
roznorodna, ale jednoscia,
jasne, warto miec ambicje poetyckie, ale zdrowe i nie
kosztem /przywalania/ innym,
budzi moje zdziwienie fakt, ze najglosniej krzycza o
grafomanii ci, ktorzy sami grafomania na potege:)
mz, nikt tu z nas nie jest Poeta,
bawimy sie w wierszowanie, dzielimy myslami, emocjami,
cieszymy z kazdego czytelnika;
oskarzanie o ciulanie glosow, zawisci, zazdrosci -
beda, dopoki bedzie system piorkowo-glosowy;
trzeba uzbroic sie w gruba skore, lub nie publikowac
do czasu zmiany regulaminu:)
pozdrawiam,
z nadzieja, ze Twoj tekst poprawi atmosfere na Beju:)
Dołączam się do komentarza wandaw...
Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku:)
Chyba nigdy u Ciebie nie byłam
Po przeczytaniu tekstu 44tulipanka, dołączę również do
Jej komentarza
Pozdrawiam
Witaj Mariuszu, czuję się grafomanką która bardzo lubi
poezję. Dlatego można obrażać moje wierszyki z
szacunkiem dla mojej osoby. Poezja to raczej pojęcie
wszechstronne które nie sposób sobie przywłaszczyć i
wszystkich dać pod jeden szablon. Czasem wzrusza,
czasem prowokuje do zrewidowania dotychczasowych
przemyśleń.
Myślę też, że to bardzo wygodne obwiniać inne osoby o
własne, negatywne odczucia.
Spory zawsze będą bo jesteśmy różni. Jedni mają serce
na dłoni, drudzy są bardziej skryci, mniej wylewni-
tak jak w życiu. Nie znam lepszej recepty niż zająć
się sobą i pozwolić na to samo innym nie ignorując
jakości wierszy, nie wyolbrzymiając swojej roli dla
istnienia poezji ale czerpiąc z pisania indywidualną
satysfakcję.
Pozdrawiam serdecznie Mariuszu:)
"Cię" i "myśli" -do poprawki!
Chyba na spacerku z pieskiem naszły Cie takie myśl,
gdyż wokół piesków i szczekania wszystko się toczy. To
kolejny "wytwór" jak to określasz?
Po co ciągle pchacie kija w bejowe mrowisko? Może
wystarczy, jak na początek roku!
Pozdrawiam.
Pozwolę sobie, Mariuszu, w ramach komentarza podrzucić
jeszcze link do mojej dawniejszej prozy, dotyczącej
obserwacji netowych obyczajów. Posłużyłam się odrobiną
groteski i wyolbrzymienia, ale... :)
https://ela-gruszfeld.blogspot.com/2015/04/e-wszystko.
html
Długie, ale pouczające i wołające do rozmyślań :D
Podoba mi się :) Serdecznie pozdrawiam +++
Twój monolog na głosik zasługuje jak najbardziej
Świetany monolog i obserwacje z Beja Gratuluję
Mariuszu i prosze nie usuwaj
Pozdrawiam noworocznie
Zyczę szcześliwego Nowego Roku oraz miłej zabawy na
Beju
Dziękuję za Twoją obecnośc i życzliwe słowa pod moimi
wytworami w ubiegłym roku :)
Nie posłuchałam, punkcik oddałam :)
hej, hej...la la la :)