(S)pokój
Stół, na nim szklanki dawno puste.
Obok talerzyk, świat okruszyn,
co w ciszy tępej znów szukają
powodów, które wiatr zasuszył,
Skrzypiące krzesła nieruchome
i opuszczone przez rozmowy.
Szepty gorące w noc płonące.
Dopóki czas ich nie zamroził.
Farba skruszona, ze ścian cicho
opadła niczym liść brązowy,
Który całuje tuż przed śmiercią
tak delikatnie taflę wody.
Zimno w pokoju, żółte okna
nie przepuszczają światła ulic,
tylko mdła lampka wciąż oświetla
na szachownicy dwie figury.
Zakładam buty i wychodzę,
zamknąwszy kazamaty wspomnień.
Może po drodze gdzieś wymodlę
cieplutki delikatny półcień
Spokojnej nocy w pokoju, gdzie nie straszą ściany :)
Komentarze (54)
Melancholijnie ale i z optymistyczną puentą:)
I zawsze tańcząca ;)
Bardzo piękne strofy wilku...
Ściany czasem straszą w wierszach
jakimś horrorem na przykład,albo wspomnienia też
czasem straszą, na jawie nie koniecznie muszą...
Dobrej nocy,wilku rozmarzony.
Zgadzam się z pointą,ku słońcu trzeba iść :)
Dziękuję Bolesławie :)
Taki promyk spoza chmur eremi ;)
Ładny wiersz,pozdrawiam
Rozmarzyłam się. Optymistyczny wydźwięk. Lirycznie!
Te moje to chyba nie mają kalendarza ;)
w marcu one :)
Koty się chyba wyszalały, bo cicho u mnie nocą ;)
Pozdrawiam tulipanku :)
:-)
u mnie nic nie straszy nawet czarne nocne koty
pozdrawiam:)
i alina-ala też dzięki! :D
Dziękuję saba i obywatelu :)
Rhea,a niech tylko spróbuje...;)
Mega mi się podoba, pozdrawiam;-)
Mega mi się podoba, pozdrawiam;-)