spokojnie
ktoś fałszem
uderza mnie w twarz
upadam rozmazując
własną krew
dudniące myśli
rozrywają głowę
kolejny cios
zgniata serce
bolesnym bezdechem
rozpaczliwie zbieram
resztki siebie
podnoszę się
na bezbronnych dłoniach
dociśnięta
butem bezduszności
zamykam oczy
szepcząc do obłędu:
spokojnie
to tylko wena
autor
M A R U Ś K A
Dodano: 2005-09-01 02:45:14
Ten wiersz przeczytano 436 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.