spokojnie....jest juz cisza
Cisza. Siedzę ciałem. Duszą leżę. Puszczam się na głęboką wodę prozy życia. Dryfuję. Samotnie. Milczące usta krzyczą. Ślepe spojrzenia. Mówią ,że to moda. Modne cięcie- tak mówią. Że nastąpiła popularyzacja. Wina. Poczówasz się do niej? NIE! Cisza. Kap kap kap.....Lęk. Uciekaj. Uciekam. Ale czy ucieknę? Ehhhh. Życie? Gówniana fatamorgana! Wiesz jak to jest. Monotonia duszy i dnia, gdy uśmiech ze łzami walca kroki tańczy. Kap kap kap.....Szybciej-kap kap kap kap......Cisza. tama na dłoń! A jeśli to moda?! Mówią,że to moda- ale nie dla mnie! Pff, nie chciałam wiele od życia- każdy tak mówi. ‘szczęście ot co’-żenada! Filozofię szlag trafił! Kap kap kap.....za dużo problemów.....Uciekać? Jakby to było gdyby wszystko się skończyło? Ciekawość? ...Nie to poszukiwania celu-brak. Dziś sekundy w cieczy zliczam, nie odróżniam być od byłam, tkwię w niezgodzie z własnym ‘ja’. Chcecie pomóc? Krzywdzicie! Dajcie sobie i mi spokój! Mówią ‘zmień się’. Ja –nie mogę. Nie chcę. Używam prostych słów do prostych ludzi, nosząc w sobie jak płód, który wciąż rośnie-konsekwencje przeszłości. Mówią ‘skandal’,odpowiadam ‘życie’! to wszystko wasza wina! Hehehehe i pomyśleć, że chciałam być wam potrzebna, nie potrzebując WAS! Ironia losu?!...Zgrzyyyyyt......Za tępe. Mówili mi ,znajdź idola, a ja –sama chciałam nim zostać- ostać w sercach ludzkich. Wody życia mnie pochłonęły. Nienawiść wypełnia me wnętrze. Przestaje się w nim mieścić. Wylewa się raniąc przy tym innych. Przepraszam. Przepraszam ,że się urodziłam-więcej się to nie powtórzy. Płaczcie. Płaczcie jak ja płakałam. Ehhh,nikt nie widział gdy płakałam, wylewając łzy sama w siebie złość wpajałam. Wtedy już was nie kochałam, znienawidziłam was choć tak bardzo kochałam –nie nie was- ja bardzo kochałam świat! Kap kap kap.....Zaproszenie. Gdzie to cholerne zaproszenie?! Nie ma? Można wprosić się na tamten świat! Zgrzyyyyt...Idealnie. Żegnajcie. Wy co robicie zakupy. Szczęśliwi i ‘unszczęśliwi’. Wy co kochacie i wy co ranicie. Wy próżni i wy co małostkowi jesteście. Kap kap kap....Żegnajcie. Bo ostrze noża lśniło, delikatnie me nadgarstki gładziło. Zwykłe ostrze noża- niezwykła obojętność. Czara czasu przelana, ostatnia sekunda zostanie wylana...kap....Cisza.
Moja dusza ,pragnie pragnie dojrzec granice granice pomiedzy moca a niemoca pogranicze zludzenia i nadzeji niknaca nic zycia...
Komentarze (1)
Ogromny tekst, tu na beju gdzie wiersz goni wiersz
trudno go "połknąć", myśle, ze masz taka potrzebe
wypowiedzenia sie, zycze powodzenia