Spoliczkowalam nadzieje
Spoliczkowałam nadzieję, która była
przewodnikiem.
Żyjącym we mnie aluzyjnym czytnikiem.
Chciałam skasować - jak błąd w
komputerze.
Otworzyłam okno, krzyknęłam "Nie
wierzę!”
Odpowiedź ta sama z dalekim echem...
odbiła mą gorycz z drwiącym uśmiechem.
Nie kocham! Nie chcę! Nie ufam! Nie
pragnę!
Chciałam zamienić te kłamstwa w
prawdę...
Ty - beztroski powód mej kłótni z
nadzieją
nie widzisz jak me uczucia ze starości
siwieją.
Ja - jak niewolnik, który chce być wolny
do samodzielnego życia niestety
niezdolny.
Dlaczego nie potrafię odejść jej kazać?
Zniszczyć, zapomnieć, zdeptać wymazać?
Bo Ona choć z siniakiem ciągle trwała...
i uderzyła mnie w twarz tym że
została...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.