Spotkaj mnie Jezu w połowie...
kiedy umieram błagam o prawdziwą rozmowę...przyjdz ale na jawie...
kiedy będę umierała
-nie chcę żadnej żałoby
chcę tylko
-żebyś zabrał mnie do domu Czarny
Aniele
Tak właśnie chcę by było
tak
- bym mogła umrzeć spokojnie
Łąka przygotuje mi me śmiertelne łoże
Śpotka mnie Jezus
Spotkaj mnie Jezu w połowie drogi do
nikąd...
-w połowie drogi do nieba bram...
Jeśli moje czarne skrzydła zawiodą
Czekaj na mnie z nową parą...
-bym mogła umrzeć
Kiedy przyjdzie mi Boże
- stanąć przed Tobą
kiedy przed bramą nieba
osądzając mą dusze...
Wpuść mnie prosze, nikogo nie
skrzywdziłam
Byłam tylko kiedyś młoda
Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić
Musiałam zrobić choć raz coś dobrego
Naprawdę coś...
-widziałam uśmiechnięte twarze
-widziałam je na ulicach
-na ludzkich twarzach widziałam...sama
widziałam...
Moje marzenia,moje marzenia, mój los
Żegnaj żegnaj,żegnajcie...
Mówili:
-Ona musi umrzeć,umrzeć, umrzeć
Mój Czarny Aniele!!
Chodzmy tam sami...
Rozmowa z Tobą zrujnowała mi życie...
Potrzebuję Twojej miłości,
wznoszę się...
Jestem falą co biegnie przez Ciebie...
Tylko że nie ma Cię...
Rozmowa z Tobą zrujnowała mi życie...
rozmowa z Tobą??
- Dlatego że mi się przyśniła...
...mam dosyć snów w których przychodzisz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.