Zabijam się ukratkiem
dla Ciebie...
Palące się świece w mojej komnacie
Zapach drewna
I ja jedna...
Rozkładam ręce leżąc pośród świec
Udając że to skrzydła Twoje przytulają
mnie
I znowu jesteś, tutaj pośród świec
Przytulasz mocno i coraz mocniej mnie
Za oknem pełnia
I tylko słyszę skrzypiec dzwięk
Usiadłeś tuż na przeciwko mnie
Klęcząc przedemną...
Czuje Cię znowu...czuję Cię....
Przechodzi mnie dreszcz
Delikatnie dłonią dotykasz mojej szyi
Twoje włosy opadają delikatnie na
przechylone ciało me....
Już nie ma mnie, nie ma mnie...
Stałam się już tylko muzyką
Tak czule pieścisz mnie
Nasze ciała oświetla
Księżyca blask...
i miliony świec wokół nas...
Ciągle się tli w nas ogień...
Giniemy z miłości
- kiedy odnajdujemy się...
Kiedy wstaję dzień znowu bez Ciebie budzę
się
Widze w odbiciu tylko skulone ciało
swoje...
...to był tylko sen...
Zabijam się ukratkiem
Na morderczo zapłakanej podłodze...
...gdzieś tam istniejesz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.