Spowiednik
Wchodzę w sobotę do kościoła
wikary od drzwi za mną woła
Piotrze nie byłeś u spowiedzi
idź tam ksiądz proboszcz jeszcze siedzi
A ja nikogo nie zabiłem
cudzego nic nie przywłaszczyłem
cudzołożyć nie mam nawet z kim
więc o czym będę rozmawiał z nim
I na dodatek proboszcz głuchy
więc nie usłyszy czym ja grzeszę
z przyzwyczajenia da pokutę
i jeszcze będzie miał podnietę
Więc się cichutko pomodliłem
za przewinienia przeprosiłem
bez pośredników często grzesznych
bo Pan Bóg przecież lepiej zna mnie
wie kiedy grzeszę a kiedy nie
Komentarze (22)
bardzo mądry wiersz ... sam przecież wiesz i Bóg też
wie ...więc wystarczy w ciszy z Bogiem porozmawiać i
wszystko jest oki ...
Dobry temat i wiersz.
Z grzechów Bogu się spowiadajmy,
nie prosząc go o rozgrzeszenie,
o ich niepowtarzanie dbajmy,
ksiądz niech dba o swoje sumienie.
Fajny, ironiczny wiersz. Pozdrawiam. Miłego dnia :)
Życiowa refleksja podana w tonie lekkiego humoru:)
Pozdrawiam.
Marek
Spowiedź dla księdza trochę uciechy, trochę podniety,
jakieś to wszystko nie tak...
Spowiedź wielkie słowo oszust wiele
wszak nie wszystko choćbyś chciał
nie przekażesz spowiednikowi w kościele
a po drugie Pan wie czy ukryć coś chciał
spowiedź ogólna winna być we własnej duszy
wtedy Pan wie czy to skrucha serce twe poruszy
a nie jakiś nakaz ani zwyczaj
Bardzo ciekawie na tema t spowiedzi. Przychodzą takie
chwile,że człowiek chce posprzątać w swojej duszy.
Pozdrawiam serdecznie.