Spóźniona reanimacja
Chcesz ostrzem dłuta uśmiech wyżłobić
w twarzy mej martwym kamieniu,
by fałszu chlebem gębę móc zapchać
niespokojnemu sumieniu.
Na słów swych haki słowa me łowisz
z gardła, co ostem zarosło,
choć ich naprawdę usłyszeć nie chcesz,
bo nie brzmią ciepło i prosto.
W oczach mych iskry krzemieniem
krzeszesz,
aż krwią od razów spłynęły,
dłonie ujmujesz bólu cęgami,
choć w pięści się zacisnęły.
Lecz nie obudzisz pod płaszczem skóry
wątłego echa istnienia,
bo na dnie studni duszy straconej
z dawna nikogo już nie ma.
Komentarze (1)
Wspaniała poezja