W zawieszeniu
Nie dajesz mi chleba, ni wody,
ni tchu zaczerpnąć słonego,
nie mam już serca i dłoni
i w oczach światła sennego.
W chaosie faktów skłębionych
odnaleźć ciebie nie mogę,
rozwiał się spokój mój płochy,
zbłądziłem na pustą drogę.
Nogi donikąd nie niosą,
bo nie wiem którędy przed siebie,
czy z bogiem do piekieł mam zstąpić,
czy z czartem rozsiąść się w niebie.
W dół głową zwisam z wieszaka
między twych sukien zjawami
nieświadom słońca wędrówki,
wieczory myląc z rankami.
Ból ciszy mnie nie przeraża,
krwi w skroniach bębnem ją młócę,
gdy świat na tor swój znów wzejdzie
i ja słów burzą powrócę.
Tymczasem milczę i marznę,
nie myślę i nie oddycham,
wgryziony w życia zakalec
żal swój na głucho zamykam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.