Starość
Mocno pochylona
jak gałęzie starej wierzby
już bez błysku w oku
idzie chwiejnie,
jeszcze kroczy w dzisiaj.
Słońce refleksami srebrzy włosy,
szepcze, nuci
chyba jest we wczoraj,
obiecała, że już wkrótce
będzie z nim.
Rozsypuje resztki chleba
jak ostatnie dni,
liść jesienny sfrunął,
pomarszczony przez czas,
drżąca chłodem
wtula się w samotność
krucha i bezbronna
chowa we wspomnieniach
i przed snem cichutko prosi
- Boże, zmiłuj się.
Komentarze (31)
Rozczulający obrazek, aż chciałoby się zagadać do tej
staruszki. Miłego wieczoru.