stary pies
gryzłem się z tą myślą od dłuższego
czasu
w końcu zawołałem psa
podszedł do mnie na chwiejnych łapach
obwąchał podejrzliwie
i polizał po policzku
wieczorem zeżarł mój ulubiony tomik
Herberta
ludzie!
czego on w nocy nie skamlał
o świcie
kiedy doszedł
do "Przesłania Pana Cogito"
uśpił go weterynarz
autor
Yellow Submarine
Dodano: 2013-06-21 12:38:48
Ten wiersz przeczytano 2065 razy
Oddanych głosów: 18
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (31)
aranek - Wspaniały kawałek! Tej psiny też już nie ma,
niemożliwym jest, żeby żyła do dziś.
Przy okazji zmieniłem nieco szyk przełamując
przedostatni wers na dwa:
"o świcie kiedy doszedł"
ejże, uprościłeś, właśnie o to wyjaśnienie, ale
zostawmy,
tu nijak filozofia Kartezjusza mi nie pasi, ja zawsze
biorę pod uwagę, że człowiek to jest ktoś, a inne
czymś, także w moim rozumieniu -myślę więc jestem- nie
może tyczyć się psa, inaczej zinterpretowałam wiersz
w moim odbiorze ten pies był pijany czyli krótko
mówiąc był alkoholikiem i został uśpiony przez
weterynarza
no tak wiersz ma wiele interpretacji, powinno się
powiedzieć, że dobry, w takim tłumaczeniu jak Ty
tłumaczysz, wiersz dla mnie stracił w ogóle sens,
sorki
Seamus Pink Floyd The Dog - niesamowite wykonanie,
bardzo odpowiednie do "Pieśni psa"- dziękuję:)
krater23 - Dlaczego Kartezjusza? Co nieco wyjaśniłem w
komentarzu do Malanii. A pokrótce, w odniesieniu do
wiersza, w którym z przyjaciół o świcie zostaje tylko
jeden. Dlaczego zabrakło psa? Bo "Myślę więc jestem" i
w opozycji do tego "Myślę, więc go nie ma" (psa).
Owszem, nie było innego wyjścia, ale takie rozstania
zawsze budzą wątpliwości.
Sylwia - Zgadzam się z Tobą, jednak w przypadku psów -
one są wierne do śmierci! Zwierzę doskonale zdaje
sobie sprawę, co się z nim stanie i patrzy Ci w oczy z
miłością, liże ręce. Lepsze byłoby, gdyby w takiej
chwili kąsał, warczał, pluł pianą.
Pozdrawiam Was serdecznie.
i zrobiłam błąd..jakże oczywiscie przez ''ż''
kazdy ma swoje 20 lat z życia ..jakrze odmienne i
rożne i wlaśnie o to chodzi bo każdy ma swoje życie
.Mając kolegę w zerówce czy podstawowce ..mam mu być
wierna do śmierci,,bzdura!!!największa jaką slyszalam!
bardzo mocny wiersz, mi się jakoś kojarzy z Dezyderatą
i jestem pewna, że właśnie z nią, zastanawiam się
dlaczego tu wtrąciłeś Kartezjusza,
oki.
Miłego
ja też nie:)) spoko.
malania - Ależ ja absolutnie nie w tym sensie :)
Chodziło mi o zaznaczenie, czemu zdecydowałem się
akurat na ten wiersz Herberta w tekście i świt.
Wiersz Herberta kończy się też słowami:
"Bądź wierny Idź".
Wiem, wiem, czasami też czytam:))
scarlet - Prawie dwadzieścia lat musi odcisnąć ślad -
w końcu to średnio aż 1/4 życia człowieka.
Madison - Ależ skąd Ci to przyszło do głowy? Miło mi,
że byłaś a komentarz też wesoły, jak lubię :) Tym
bardziej Balladynny też były z przymrużeniem oka.
Stella-Jagoda - Dziękuję :)
malania - Chyba najważniejszy wiersz w dorobku
Herberta. /To w nim jest ta słynna fraza o
"zdradzonych o świcie", a tomik nosi tytuł "Pan
Cogito", czyli "Pan Myślę" (od "Cogito ergo sum",
czyli "Myślę, więc jestem").
aranek - Świetnie czytasz! Owszem, jest tu gorzka
ironia, w końcu "Jestem więc myślę" upoważnia w
pewnych sytuacjach do niej. Kiedy najlepszym, co można
jeszcze zrobić, jest uśpienie - więc niejako
zamordowanie swojego przyjaciela.
To jeszcze może wersja liryczna:
----------------------
* pieśń psa *
Nadciągał koniec, mój stary pies zdychał.
Łapami zapadł w śnieg, wyciągnął jęzor
(wyglądał jak łódź - wciąż trze burtą przystań,
lecz za żeglarza wiatr podróż już podjął)
i pierwszy raz, a Bóg w niebie mi świadkiem! -
per przyjacielu zwróciłem się do psa:
- Chcę z żalu zawyć nad twoim przypadkiem,
więc z etykietą skończmy ten jeden raz.
I smutno wyłem cały wieczór, bardziej
do siebie psa wyłem, niż do księżyca.
Jak człek pies zdychał i jak pies wyłem ja...
(a wicher łódkę w otchłań morza spychał)
----------------------
http://bit.ly/11X9JuM
Biedna, stara psina nałykała się "Przesłania Pana
Cogito" i ... trzeba było uśpić, a pan psiny dalej się
gryzie.
Trzeba było dokonać świadomego wyboru, a to nie łatwe,
kiedy jest miłość, przywiązanie- też kiedyś musiałam i
bardzo bolało. Bardzo ciekawe odniesienie do wiersza
Herberta. Trochę tutaj też czarnego humoru, który mi w
pierwszej chwili przysłonił esencję wiersza:) Tak go
sobie odebrałam, tak mi w duszy gra, chociaż nie
jestem pewna intencji autora. Pozdrawiam serdecznie:)
Tak super oryginalnie.
Pozdrawiam:)
Jak zawsze oryginalnie.
Mam nadzieję, że mój wczorajszy komentarz pod
dyptykiem Cię nie uraził. Miało być zabawnie...
Pozdrawiam