Stōł
Jeden wiatr w polu gnał
buty miał już przemoczone Z
cholewiaków parłso błotem
wszysc wokół niego tak tańczyli
że powstała Ziemia skrucha
i ukląkła przed nim szczerze
ja do zabawy się nie zabiorę
koń ma cztery łapy świeże
chodzi za pługiem jak w nie-dzielę
a nie-dziela piękne przecież hasła
na dwóch stronach jest on ona
z jednej strony jest tam matka
z drugiej strony ojciec niewiasta
trzeci tak delikatnie pląsał
liście rzędem on ułożył
że tańczyły do wieczora
i powstało piękne koło
czwarty wiatr z chwilą urodzenia
płacz roznosił echo dzwonka
a rodzinka była uśmiechnięta
z noworadzononego dzieciątka
a gdy ten czwarty już umierał
wszyscy płakali a on się uśmiechał
tak jak w życiu marsz sukienki
zboże czyste swojej ręki
Komentarze (11)
Zatrzymałaś mnie Krystynko swoim nietuzinkowym
wierszem, pozdrawiam kolorami jesieni :)
Hm trochę trudny zapis,
ale myślę podobnie do Jovi,
serdecznie pozdrawiam :)
Stół w rodzinie odgrywa dużą rolę, to przy nim
zbierają się wszyscy domownicy do spożywania posiłków,
omawiania spraw i problemów, przy nim upływają lata
chude i tłuste, jest śpiew i śmiech, a także płacz i
smutek, kiedy dzieci opuszczają gniazdo i udają się w
cztery strony świata...a to wszystko z perspektywy
czasu jest jak wiatr... mam nadzieję, że dobrze
zrozumiałam ten wiersz...:)) Pozdrawiam Krysiu
cieplutko :)
:)
Refleksyjnie o czterech wiatrach, pozdrawiam ciepło i
ślę serdeczności.
Ciekawie, pozdrawiam :)
Zastanawiające charaktery:)
Pozdrawiam
Marek
Jadziu widzę kilka literówek… nie rozumiem kilku
zwrotów… np” ojciec niewiasta” ale może to celowe
zabiegi. Pozdrawiam
Byłam, czytałam, szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem
tej gwary.
Pozdrawiam
Ładny opis czterech wiatrów. Każdy działał inaczej.
Serdecznie pozdrawiam.
:)