Stos
Na tym polu dziedzictwa
zabierze mnie śmierć płomienista.
Jej ramiona tak gorące
do popiołu mnie rozbiorą.
Wszystko już zaplanowane
i musi być udane.
Trzeba dokończyć akt,
bo tak naprawdę od dawna to już fakt.
Teraz tylko jeden ruch i... koniec.
Początków szkoda szukać,
bo z teraźniejszości nie wiadomo do kąt się
udać.
Nie ma nic prócz radości śmierci,
ca matką jest tych co są wyklęci.
Nie chcę się odwrócić
i udawać, że mogę jeszcze wrócić.
Chciałam wiecznie żyć
lecz teraz nie mam nic.
Dość mam marzeń
o twym powrocie
w szczęśliwym locie
do mych ramion rozwartych...
Pragnę snu wiecznego
w niewiedzy i niebycie,
że kiedyś było moje życie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.